wtorek, 15 kwietnia 2014

Malta prolog



Obiecałam Wam dzisiaj pisać o Bolonii, ale nie miałoby to najmniejszego ładu i składu zaczynać od końca (w sumie- who cares?)

Wyjazd na Maltę wyszedł niespodziewanie. Będąc w dołku finansowym po jednym z wyjazdów nagle pojawiła się opcja wyjazdu z ornitologami i herpetologami ode mnie z wydziału. Każdy normalny człowiek powiedziałby: Nie, dzięki, jestem spłukany, muszę troszkę się odkuć. Każdy normalny, ale nie ja. Prowadzona uczuciem uciekającej szansy jako misję przyjęłam zdobyć pieniądze zanim bilety zdrożeją. 

Udało mi się ogarnąć pieniądze w przeciągu 24 h. W moim pokoju zrobiło się trochę bardziej przejrzyście(tu ogromny ukłon w stronę osób, które pozwoliły mi się pozbyć mojej biblioteczki, tony łapaczy snów i kilku płyt), a ja z poczuciem dumy bukowałam bilety (ja nie dam rady? Ja?!) 
Zejście nad morze zaraz koło naszego campingu

Było warto! Pierwszy raz wykąpać się w Morzu Śródziemnym, ale pełnym Morzu Śródziemnym, a nie jakiejś marnej Zatoce, gdzie woda wcale nie jest super słona.



Jestem totalnie zakochana w architekturze Malty- dla mnie to trochę taki Babilon z wybudowanymi drogami po środku. 


Malta jest krajem bardzo katolickim. Przy każdym domu można znaleźć mini-ołtarzyki/ podobizny Matki Boskiej, na środku drogi wiszące krzyże.




A tutaj moja ulubiona ikonka przed drzwiami: ktoś musiał byś niezłym jajcarzem ;) Żeby nie było, zaraz za wejściem był też i ołtarzyk. 



Nasz camping znajdował się tuż przy Golden Bay, w bliskim sąsiedztwie tamtejszego Radisona (potrzebny ten Radison tam trochę jak świni siodło, no ale...)- lokalizacja była więc idealna do tego, żebyśmy mogli bez problemu realizować nasze cele biologiczne. 

Nasz camping to ta czerwona kropka

Takie tam przed Golden Bay

Po Malcie przemieszczaliśmy się komunikacją miejską, która prócz tego, że nie jest zbyt częsta i jedzie spiralką dookoła wyspy, działa całkiem sprawnie. Jedyne co, to kierowcy za nic mają to, że od gwałtownych skrętów idzie dostać choroby morskiej i że warto byłoby przy trzech zakrętach po 90 stopni pod górkę  jechać trochę wolniej niż 50 km/h


Na dzisiaj starczy- zrobię Wam smaka przed jutrzejszymi opowieściami o tym co widzieliśmy, słyszeliśmy i jedliśmy :)
Dobrej nocy!

2 komentarze:

  1. Prolog super, nie mogę się doczekać co będzie dalej :P
    Czemu nie ma Melliehy na mapie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ala- to tam gdzie jest Xemxija- podejrzewam, że na mapie woleli zaznaczyć kurort niż wioskę będącą siedzibą gminy ;)

    OdpowiedzUsuń