środa, 21 stycznia 2015

18. Norway adventure s01e02- How to be norwegian student?

Jestem tu krótko, więc niewiele jeszcze mogę powiedzieć, ale krótko chciałam opisać jak wygląda życie studenckie tutaj.
1. Organizacja
Na Uniwersytecie w Oslo papierologia przekracza wszelkie granice. Zanim ogarnie się wszystkie kody, hasła, numery, mija trochę czasu. Ale faktycznie te kody czemuś służą. Na całym uniwersytecie bez problemu można złapać wifi. Do tego twoje hasło IT bez problem udziała w każdej sali komputerowej, na całym uniwersytecie, na każdym komputerze.



Dodatkowo upoważnia Cię ono do darmowego druku 250 stron/ semestr (w przypadku Erasmusów, nie wiem jak w przypadku normalnych studentów). Miły dodatek, nie powiem.



Życie kwitnie- na każdym Wydziale są kawiarnie (często więcej niż jedna), jest także pub, apteka, księgarnia- wszystko w jednym miejscu. 




Kawiarnio-biblioteka. 
 Możesz tu coś zjesć, a także poczytać naukową prasę z całego świata. Akurat tu kawiarnio-biblioteka Wydziału Matematyki i Nauk Przyrodniczych.



Ta sama kawiarnio- biblioteka jako miejsce wykładu prof. Fereirry z Uniwersytetu w Oksfordzie.
 2. Dojazd na uczelnie.

Uniwersytet ma kilka wiosek studenckich porozrzucanych po całym mieście. Ja mieszkam w Sogn, które jest oddalone tylko kilkanaście minut od kampusu.



Taki mam widok z kuchni

Olbrzymią niespodzianką dla mnie było, gdy 2 czy 3 dnia na Holmenkollen minęliśmy mężczyznę, który podjeżdżał pod ostrą górę rowerem. Z dzieckiem. 20 centymetrów śniegu. Teraz już wiem, że to nic dziwnego i rowery obok parkingu w środku zimy wcale mnie nie dziwią.


3. Wydział Biologii

Wydział Biologii Uniwersytetu w Oslo jest  umieszczony z tyłu kampusu w budynku Kristine Bonnevie. Była on norweskim zoologiem i genetykiem, a także pierwszym profesorem w Norwegii.
Bydynek Wydziału Biologii


                                                                                                                                                                         

Na zajęciach panuje megaprzyjazna atmosfera, wszyscy wykładowcy mówią dobrze po angielsku, więc nawet jeśli kurs oryginalnie miał być w języku norweskim, to jeśli jest chociaż jeden zagraniczny student, z automatu przechodzi się na angielski i nikt nie ma o to żalu. W tej gestii wciąż jesteśmy daleko w tyle.

Co jest miłe, profesorowie starają się nawiązać dobry kontakt ze studentem. Wszyscy mówią do siebie po imieniu. Czuję się jeszcze trochę niezręcznie mówiąc tak do 60letniego profesora.
Przepaść jest ogromna- tu wszyscy są równi, bez doktoryzowania i profesorowania.

Słyszałam nawet, że w jednej z grup prowadząca upiekła ciasto na pierwsze ćwiczenia z norweskiego. Zaczynam mieć wrażenie, że tutaj studiowanie ma charakter nie wyścigu, a hm.. wspólnej podróży ku wiedzy? :P Brzmi to fatalnie, ale tak faktycznie to czuję.

W środku można zobaczyć, czym głównie zajmuje się wydział. Jest to w dużej mierze biologia morza, a także ornitologia.



Marysiu, obiecuję Ci, że kiedyś dorobimy się takie w pokoju koła ;)



Takiego bufetu też się dorobimy.
 4. Imprezy i życie studencie
Generalnie alkohol w Norwegii jest przytłaczająco drogi. Jeśli chcesz wypić piwo na mieście musisz się liczyć z wydatkiem rzędu 60 NOK, czyli około 30 zł. W sklepie nie jest lepiej, bo to wydatek rzędu 25 NOK. Jednak dużo czasu zajmują nam aktywności typu Coffee Hours, gdzie po prostu siedzimy przy kawie w pubie i rozmawiamy. Co jest fajne, to we wszystkich pubach woda jest za darmo - jestem bardzo z tego powodu szczęśliwa, ponieważ w Polsce często za wodę płaci się więcej niż za piwo.

Norwedzy często rozwiązują problem drogiego alkoholu poprzez robienie domówek. Często ma to charakter naszego beforu. 

Kiedy jednak before przedłuży się, trzeba sie liczyć z tym, że we wszystkich dobrych miejscach w Oslo napotka się kolejki. Ale nie takie kolejki jak w poznańskiej Słodowni tuż przed północą - zawsze myślałam, że to szczyt kolejki do pubu. Tutaj w co drugim pubie są kolejki wielkości 2-3 pięter lub kilkudziesięciu metrów. Jeśli nie ma kolejki, to zazwyczaj znaczy, że lokal jest słaby.





Powyżej możecie zobaczyć zdjęcie z wykładu: How to be Norwigian socilized ;) Odnośnie okazywania emocji przez Norwegów.

wtorek, 20 stycznia 2015

17. Norway Adventure s01e01 - Nordmarka


Jestem od ponad tygodnia w Norwegii. Spełniłam swoje zeszłoroczne marzenie i studiuję tu przez pół roku. 
Póki co zachwycona jestem wszechobecną zimą i wcale nie przerażają mnie liczne siniaki od wywrotek na oblodzonych drogach. 
fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)

Jako, że jestem tu trochę dłużej mogę pocieszyć się trochę tutejszą przyrodą. Norwedzy mają totalnego hopla na punkcie aktywności na dworze, dlatego nie było dla mnie zdziwieniem, kiedy okazało się, że jedną z naszych pierwszych aktywności jest 10 kilometrowy spacer: na hyttę i spowrotem. 

fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)

fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)

fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)

Czym jest hytta
Hytta to coś w rodzaju naszej altanki w wersji dla bogatych ;) A poważnie są to domki letniskowe, w których Norwedzy spędzają znaczną część czasu.  Znajdują się one często poza miastem, gdzie trzeba dojechać samochodem, a później jeszcze iść kawałek pieszo, bo drogi są nieprzejezdne. 

fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)

fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)
Na zdjęciach powyżej możecie zobaczyć hyttę studencką należącą do Uniwersytetu w Oslo. Znajduje się ona na północny-zachód od miasta. Aby dostać się na miejsce musieliśmy przez godzinę jechać autobusem, a później jeszcze iść 1,5 h. Ale gra była warta świeczki: 

Zaczęliśmy nasz spacer w Søkedalen, które jest uznawane za jedno z najlepszych miejsc do rozpoczęcia trekkingu po okolicy. 
fot. Jan Drábek (www.jandrabek.cz)

Teren na którym byliśmy- Nordmarka- to najbardziej zalesiony teren na północ od Oslo- stąd zresztą wzięła się nazwa, bo Nord znaczy północny, a marka to po norwesku las.

Na miejscu w hytcie Buddy group ugościła nas goframi z dżemem truskawkowym i śmietaną oraz gorącą czekoladą.













 Na koniec jeszcze polecam zapoznanie się tym filmikiem, czuję, że to będzie hit mojego wyjazdu. Obiecuję, że każde słowo w tej piosence jest prawdziwe. Począwszy od 5 h jazdy za miasto i 40 minut marszu, a skończywszy na spaghetti (najtańszy w Norwegii jest makaron, ale o tym będzie później)